Anna Matłosz wspiera dzieci z terenów rewitalizowanych //fot. Dawid Linkowski

To praca, której podstawę stanowi cierpliwość i zaufanie. Droga do jego zdobycia nie zawsze jest łatwa, ale gdy już się uda ją przejść – można wiele osiągnąć. Właśnie dzięki zdobytemu zaufaniu Anna Matłosz, socjoterapeutka z Laboratorium Innowacji Społecznych w Gdyni, pomaga dzieciom i młodzieży z rewitalizowanego osiedla Zamenhofa – Opata Hackiego rozwijać się i odważnie myśleć o przyszłości. O tym, na czym ta praca polega, w dzisiejszym odcinku cyklu „Twarze Pomagania”.

Objęty rewitalizacją obszar ul. Zamenhofa – Opata Hackiego na gdyńskiej Chyloni jest ściśle określony, a wyznaczają go numery konkretnych bloków stojących w tej części dzielnicy. Choć mieszkające tu dzieci i młodzież są rzecz jasna sąsiadami, a niektórzy z nich także uczniami tej samej szkoły czy wręcz klasy nie zawsze utrzymują relacje towarzyskie – po szkole nie zapraszają się do domów, nie uczestniczą we wspólnych zajęciach.

Ale powoli się to zmienia za sprawą rewitalizacji społecznej osiedla i pracy, jaką w Przystani Opata Hackiego 33 wykonuje Anna Matłosz, socjoterapeutka z Laboratorium Innowacji Społecznych w Gdyni. Dla młodzieży w wieku 13-19 lat prowadzi zajęcia włączające społecznie, regulujące poziom napięcia, relaksacyjne czy ruchowe. Efekt kilkuletnich działań to dwie grupy, których członkowie zżyli się z sobą na tyle, że na wspólnych aktywnościach spędzają nawet 12 godzin. Początki jednak nie były łatwe choć mogło się wydawać, że warunki sprzyjają.

Praca z dziećmi i młodzieżą z rewitalizowanego osiedla Zamenhofa – Opata Hackiego zyskała zupełnie nowy wymiar po otwarciu Przystani Opata Hackiego 33. W Domu Sąsiedzkim jest bowiem przestrzeń do organizowania rozmaitych wspólnych zajęć: od kulinarnych w doskonale wyposażonej kuchni, przez granie w planszówki po aktywności sportowe.

– Mieliśmy grupę chłopców, którzy zaciekawieni przychodzili pod budynek Przystani, ale nie chcieli wejść do środka – mówi Anna Matłosz. – Pierwszy miesiąc przesiedzieli na zewnątrz, na schodach. Zaczęłam więc z nimi rozmawiać: pytać jak się czują, co u nich słychać, zapraszać na górę herbatę. Powoli zaczęli wchodzić do środka, ale wciąż trzymali dystans.

W końcu jednak zawiązała się grupa tych najbardziej zmotywowanych, którzy chcieli coś robić z innymi, coś zmienić. Zaczęło się banalnie, bo między innymi od przygotowania wspólnych posiłków z tego, czym akurat dysponowała przystaniowa kuchnia. Pomagał każdy bo obowiązywała zasada, że „kto nie pomaga ten nie je”. – Bycie przy wspólnym stole, przygotowanie wspólnego posiłku, wypicie razem herbaty zbliża. Uczy też myślenia o innych, dzielenia się – zauważa Anna Matłosz. – I tak po prostu będąc ze sobą, rozmawiając o zwykłych sprawach zaczęliśmy nawiązywać silniejsze więzi. Potrzeba było czasu, by młodzi zaczęli mówić mi o swoich sukcesach czy kłopotach.

Z kolei w pracy z grupą młodszą dobrym początkiem okazały się zajęcia ruchowe. Ale były też spotkania kuchni na ZOH, podczas których można było poznać zasady savoir vivre’u, z czasem zaczęły się odbywać zajęcia artystyczne w tym dedykowane grupie starszej i młodszej zajęcia beatbox prowazone przez beatboxera Kuxona Warto zauważyć, że uczestnicy maja też zajęcia parkour prowadzone przy ul. Opata Hackiego przez trenerów z Gdyńskiej Akademii Parkour.

– Okazało się, że sporo dzieci lubi fotografię, po każdym wspólnym wyjściu mamy setki zdjęć – zauważa Anna Matłosz. – Często jedziemy razem do Śródmieścia, chociażby na pizzę czy burgery czy spacer .Wszystko, co z tym związane – zakup biletów w autobusie, zapytanie o coś przechodnia, zamówienie posiłku, rozmowa z obsługą w lokalu – to trening umiejętności społecznych o dużym znaczeniu dla wdrożenia do życia społecznego. Staram się, by dzieci i młodzież w jak największym stopniu uczestniczyły w tym, co się dzieje w Gdyni, dlatego bierzemy udział w rozmaitych wydarzeniach. Niedawno – w festiwalu kolorów.

Grupa młodsza to około 10 osób, grupa starsza – sześcioro młodych ludzi. Spotykają się raz w tygodniu, na kilka godzin. Teraz, w wakacje, zdarzają się spotkania nawet 12-godzinne. Oczywiście, do rodziców (wcześniej wyrazili zgodę na uczestnictwo dziecka w grupie) zawsze trafia informacja gdzie ich dzieci będą i o której wrócą. Największym przebojem były tzw. nocki, czyli wieczorno-nocne spotkania w Przystani Opata Hackiego 33. Teraz, gdy po pandemicznej przerwie i okresie zapewnienia schronienia uchodźcom z Ukrainy Dom Sąsiedzki wraca do swojej funkcji, nocki znów będą się odbywać. W ich trakcie młodzież np. wspólnie ogląda film – ale to nie ten film jest najważniejszy. Chodzi o możliwość spędzenia z sobą czasu i – przede wszystkim – rozmowy.

Młodzi ludzie są z sobą w kontakcie także po zajęciach, m.in. dzięki grupie na Messengerze. Anna Matłosz często kończy dzień pytaniem o to, jak minął – i życząc dobrej nocy.

Anna Matłosz z grupą młodszą pracuje od roku 2019, ze starszą – od roku 2020. Kilka lat poznawania się i zdobywania zaufania zaowocowało tym, że na pytanie o to czy jest dla niektórych młodych ludzi jest powierniczką, odpowiada „Tak”. Ale zaraz dodaje: – w pracy jak moja trzeba być wręcz kryształowym. Tu nie ma miejsca na „może dzisiaj, a może jutro”, „może zrobię, a może nie”. Młodzież jest wobec dorosłych bardzo krytyczna. Gdy zdarzy mi się pomyłka, muszę stanąć przed nimi i powiedzieć: „Przepraszam” czy ,,nie wiem’’ . Ważny jest też balans między byciem kumplem i byciem dorosłym. Trzeba być w tym autentycznym.

Krok po kroku dzieci i młodzież stają się pewniejsze siebie i chętne do tego, by np. zamówić posiłek z lokalu, zainicjować czy podtrzymać rozmowę. Zmieniają się, wdrażają się w nowe grupy, sprawdzają się w innych sytuacjach niż dotąd, są bardziej otwarte, więcej o sobie opowiadają.Niektórzy bardziej starają się w szkole.

Anna Matłosz wspiera dzieci z terenów rewitalizowanych//fot. Dawid Linkowski

Cieszy mnie każdy sukces moich dzieci i młodzieży, z przyjemnością obserwuję zmiany przez jakie przechodzą – choć to nie jest szybki proces, czasami trzeba poczekać. Oczywiście, nie zawsze zmiana się uda, nie każda praca pomocowa kończy się sukcesem – przyznaje Anna Matłosz. – Tym bardziej lubię patrzeć, jak sobie radzą w życiu. Gdy widzę, że wdrażają wskazówki ,słuchają sugestii – to dla mnie ważne. Podobnie jak to, charakter mojej pracy, który pozwala mi być przy młodzieży w pełnym różnych doświadczeń okresie dojrzewania

Cykl „Twarze pomagania” powstał w ramach: „Adaptacja Koncepcji UrbanLab w Gdyni” w ramach Programu Operacyjnego Pomoc Techniczna na lata 2014-2020, współfinansowanego ze środków Funduszu Spójności

powrót