Przez ponad cztery lata działalności wokół Przystani Lipowa 15 w Wielkim Kacku powstała prawdziwa lokalna wspólnota. To z jednej strony ci, którzy przychodzą do tutejszego Domu Sąsiedzkiego rozwijać zainteresowania i podtrzymywać sąsiedzkie znajomości, z drugiej: sąsiedzi – pasjonaci prowadzący zajęcia dla innych. Niedawne tygodnie, gdy w Przystani znalazły schronienie uchodźczynie z Ukrainy i ich dzieci, zjednoczyły całą wielkokacką społeczność w spontanicznej, bezinteresownej pomocy na ogromną skalę.

Spotkanie w Przystani Lipowa z okazji Europejskiego Dnia Sąsiada // fot. Aleksandra Dylejko
Spotkanie w Przystani Lipowa z okazji Europejskiego Dnia Sąsiada // mat. Laboratorium Innowacji Społecznych

Elżbieta Olesińska od dwóch lat mieszka na Dąbrowie. Jak mówi, dla niej przychodzenie do Przystani Lipowa 15 to okazja do poznania ludzi: tu i teraz, w okolicy, w której mieszka.

– Zależało mi żeby poznać tę społeczność, żeby być blisko – przyznaje. – Życie sąsiedzkie jest fajne, a prawie już go nie ma. Tymczasem w Przystani można zrobić coś z innymi i dla innych. Bardzo mi się to podoba.

Elżbieta jest instruktorką jogi, szczególnie interesuje ją joga dla kobiet dojrzałych.

– Przyszłam na Lipową, zapytałam i od września zeszłego roku prowadzę zajęcia – mówi. – Gdy z powodu pandemii Przystań była zamknięta, prowadziłam zajęcia online, na żywo.

Czasami podczas zajęć w Przystani można usłyszeć muzykę na żywo. Jeśli tak się zdarzy możemy być pewni, że gra Joanna Omilian.

– W Przystani bywam od początku: byliśmy na otwarciu, na balu świątecznym, później dzieci zaczęły chodzić na zajęcia. A ja, czekając na nie, grałam na pianinie – mówi. – Takie spontaniczne, sąsiedzkie granie. Niedawno, też spontanicznie, grałam podczas spotkania z okazji Europejskiego Dnia Sąsiada.

Aleksandra Złotowska także trafiła do Przystani dzięki dzieciom. Chodzą do przedszkola po sąsiedzku; pewnego dnia Aleksandra zajrzała do Przystani.

– Porozmawiałam z animatorkami o dostępności sali na spotkania dla dzieci – wspomina. – I od słowa do słowa okazało się, że można zorganizować wydarzenie, spotkanie sąsiedzkie.

A potem, jak mówi, zaczął się trudny czas wojny w Ukrainie i pobytu w Przystani uchodźczyń oraz ich dzieci. Zaangażowała się w pomoc: indywidualnie, ale też z innymi osobami z Przedszkola.

– Pomagałam tak, jak akurat było trzeba – mówi. – Czasami trzeba było kogoś zawieźć do lekarza, a czasami nauczyć poruszania się po mieście czy pokazać gdzie są dostępne darmowe atrakcje dla dzieci, żeby troszeczkę uspokoić głowę.

Anna Szpajer, radna miasta, mieszkanka osiedla Fikakowo: – Jako sąsiedzi w pomoc uchodźczyniom zaangażowaliśmy się w momencie w którym stało się jasne, że zatrzymają się w Przystani. Nie wiedzieliśmy kiedy dokładnie i ile osób przyjmiemy ale wiedzieliśmy, że będą to mamy z dziećmi. Zaczęliśmy zbierać pieluszki, kaszki, soczki i odżywki. Potrzebna była pralka, więc zorganizowaliśmy zrzutkę. Pralkę kupiła sąsiadka Jola z synami – oni też tę pralkę zamontowali. A gdy już panie przyjechały na Lipową, ruszyła prawdziwa lawina sąsiedzkiej pomocy – ze wszystkich stron. Czasami tej pomocy było tak dużo, że dzieliliśmy się z innymi placówkami, by wykorzystać wszystko, co przekazywali mieszkańcy.

Sąsiedzi szybko pomogli wyposażyć Przystań w niezbedne środki higieniczne // mat. Laboratorium Innowacji Społecznych
Sąsiedzi szybko pomogli wyposażyć Przystań w niezbędne środki higieniczne // mat. Laboratorium Innowacji Społecznych

Sąsiedzi rozwiązywali każdy pojawiający się problem: czy to chodziło o umówienie terminu w przychodni, czy wyjazd do Straży Granicznej, by otrzymać potwierdzenie przekroczenia granicy po 24 lutego. Lekarze z prywatnych gabinetów na Fikakowie udzielali bezpłatnych porad. Przychodnia weterynaryjna zaopiekowała się dwoma przebywającymi w Przystani psami. Regularnie obecny był ratownik medyczny. Klub sportowy zaprosił dzieci na zajęcia sportowe, ktoś zorganizował zajęcia plastyczne dla uzdolnionych dzieci. W Dniu Kobiet przebywające w Przystani panie odwiedzili – z żółtymi tulipanami, przewiązanymi niebieską wstążką – panowie z Domu Marzeń. Dzięki sąsiadom każda z pań dostała też kartę podarunkową do drogerii. Zrzeszenie Kaszubsko – Pomorskie zaprosiło na wycieczkę do Gdańska. Wszystko po to, żeby dać chwilę oddechu, zająć czymś głowę, odciągnąć myśli od tego, co w Ukrainie.

Nieoceniona była pomoc sąsiadów ukraińsko- czy rosyjskojęzycznych. Jak się okazało, takich osób jest na Fikakowie sporo: wśród nich pan Adam, na którego można było liczyć o każdej porze i w każdej sprawie.

pomoc sąsiadów ukraińsko- czy rosyjskojęzycznych
Pomoc sąsiadów ukraińsko- czy rosyjskojęzycznych była nieoceniona // mat. Laboratorium Innowacji Społecznych

Żana pochodzi z Białorusi, w Gdyni mieszka od siedmiu lat. Na zajęcia do Przystani nie przychodziła, ale gdy zaczęła się wojna i dowiedziała się, że najbliższy jej punkt dla uchodźców to właśnie Przystań – zjawiła się od razu. Pomagała w tłumaczeniach przez cały czas pobytu pań z Ukrainy.

– Przychodziłam po pracy i w weekendy, starałam się być jak najczęściej – mówi. – Pomagałam ratownikom medycznym w wywiadach, a gdy dojeżdżały kolejne osoby wyjaśniałam zasady codzienności, np. segregowania śmieci. Tłumaczyłam rozmowy, gdy panie miały się przeprowadzać do mieszkań.

Irina z Kijowa, tak jak Żanna, mieszka w Polsce od siedmiu lat. I też błyskawicznie zaoferowała się jako tłumaczka.

– Byłam tego wieczoru, gdy przyjechała pierwsza grupa. Potem przychodziłam jeszcze przez kilka dni. Gdy w gronie tłumaczy przekonaliśmy się, jak ciężka psychicznie to praca zdecydowaliśmy, że trzeba się wymieniać – przyznaje.

W Przystani Lipowa 15 spędzała po kilka godzin dziennie; najwięcej w pierwszych dniach, gdy było wiele spraw do rozwiązania. Gdy panie już się zadomowiły zaglądała by dowiedzieć się, czy wszystko w porządku, czy czegoś nie potrzeba. Później pomagała też w Przystani Chylońska 237.

– Półtora miesiąca, które w Przystani Lipowa 15 spędziły panie z Ukrainy, to niesamowite doświadczenie – przyznaje Anna Szpajer. – Na co dzień każdy żyje trochę własnym życiem: na Fikakowie mieszkają głównie ludzie młodzi, zapracowani, z dziećmi. A tu się zdarzyło coś wyjątkowego: w bardzo krótkim czasie poznaliśmy się. Przekonaliśmy się, że gdy nieznajomi połączą siły, można zrobić bardzo wiele i jest niesamowity efekt.

Dziś w Domu Sąsiedzkim Przystani Lipowa 15 znów odbywają się regularne zajęcia. W każdy wtorek Elżbieta zaprasza na praktykę jogi. Dzieci Aleksandry biorą udział w zajęciach teatralnych, a Joanna myśli o koncercie w sali sąsiedzkiej. Żanna i Iryna postarają się znaleźć czas, by częściej niż wcześniej zaglądać do Przystani.

Poszewki na poduszki do uruchomionej właśnie Strefy Malucha uszyły sąsiadki z Fikakowa // mat. Laboratorium Innowacji Społecznych
Poszewki na poduszki do uruchomionej właśnie Strefy Malucha uszyły sąsiadki z Fikakowa // mat. Laboratorium Innowacji Społecznych

Wszystkie panie (ale także inne osoby zaangażowane w życie Przystani) miały okazję spędzić wspólny wieczór na Lipowej podczas niedawnego Europejskiego Dzień Sąsiada.

– Był dla nas pretekstem, by spotkać się i szczególnie podziękować tym, którzy są wyjątkowo zaangażowani w życie Przystani – wyjaśnia Iwona Deyk, animatorka w Przystani Lipowa 15. – Niektórzy są z nami w zasadzie od samego początku: Kasia prowadzi aerobik, Inga warsztaty teatralne dla dzieci, BogusiaEla jogę. Ostatnie wydarzenia pokazały nam, jak wiele jest wokół nas osób, które chętnie włączają się w pomaganie. To sąsiedzi wsparli przygotowanie naszej Przystani na przyjęcie uchodźczyń. W razie nagłej potrzeby wystarczył post w naszej facebookowej grupie czy telefon do którejś z osób, które zostawiły nam swój numer. Bardzo się cieszę z tego naszego spotkania, że mogliśmy usiąść i porozmawiać. Cieszymy się, że sąsiedzi są z nami, niezmiennie do siebie zapraszamy.

Iwona Deyk dodaje, że przez lata działania w Wielkim Kacku Przystań Lipowa 15 wielu sąsiadów tak się zaangażowało, że stało się prawdziwymi ambasadorami tego miejsca. Jedną z ambasadorek jest Elżbieta Konieczna z Karuzeli Pasji, która swoją… pasją do działania niezmiennie zaraża dziesiątki osób. To za jej sprawą w Przystani odbywało się cykliczne wielkie sąsiedzkie szycie legowisk dla psów z gdyńskiego schroniska Ciapkowo. To ona z zainicjowała SWAP – wymianę ubrań, zorganizowała Otwartą Szafę oraz prowadziła warsztaty krawieckie (wygrany projekt Budżetu Obywatelskiego). Wspierała też przebywające w Przystani panie z Ukrainy.

Luty 2020: pierwsze sąsiedzkie szycie legowisk dla psów z Ciapkowa // arch. Laboratorium Innowacji Społecznych

Przystań Lipowa 15 skończyła niedawno cztery lata. Była pierwszą z ogólno miejskiej sieci placówek, w których podczas bezpłatnych zajęć mieszkańcy mogą rozwijać zainteresowania, mogą poprowadzić własne aktywności, ale mogą też przyjść, by po prostu spędzić ze sobą czas. Szczegółowy harmonogram zajęć, w jakich można wziąć udział, znajduje się na stronie Przystani.

Ideą wszystkich Przystani jest m.in. międzypokoleniowość – na Lipowej 15 działają Dom Sąsiedzki i Miejski Klub Seniora „Wielki Kack”.

– Za nami doświadczenia pandemii, gdy przez długi czas Domy Sąsiedzkie prowadziły działalność online, oraz wsparcia osób uchodźczych, które znalazły w Przystaniach schronienie. Obie sytuacje były wyzwaniem zarówno dla animatorów, jak i zaangażowanych sąsiadów – zauważa Dobrosława Korczyńska-Partyka, kierowniczka Działu Przestrzeni Społecznych w Laboratorium Innowacji Społecznych, które koordynuje sieć Przystani. – Doświadczenia, które razem zdobywamy, pozwalają nam się rozwijać i dają pewność, że możemy na siebie liczyć. Sąsiedzi z Wielkiego Kacka lubią spędzać z sobą czas i mają sobie wiele do zaproponowania – o czym świadczą frekwencja na zajęciach w Domu Sąsiedzkim oraz liczba warsztatów w ramach cyklu Sąsiedzi Sąsiadom. Przede wszystkim jednak nasi sąsiedzi nie są obojętni. To wielka wartość. Bardzo dziękuję za każdą pomoc, jakiej doświadczyliśmy i na Lipowej, i w innych Przystaniach.

powrót