Debata o klimacie w Urban Labie / fot. Aleksander Trafas, Laboratorium Innowacji Społecznych

Jeśli nie zaczniemy działać natychmiast, już za kilkanaście lat odczujemy poważne konsekwencje kryzysu klimatycznego. Co do tego wszyscy byli zgodni. O tym, co spowodowało zmianę klimatu, jakie skutki już odczuwamy i co czeka społeczeństwo za kilkadziesiąt lat, ale także o tym, co robią w tej sprawie aktywiści i gdyńscy urzędnicy – rozmawiali uczestnicy debaty o klimacie. Było to pierwsze w UrbanLabie spotkanie z ekspertami dotyczące zmiany klimatu.

Udział wzięli prof. Mirosław Miętus (Katedra Meteorologii i Klimatologii Uniwersytetu Gdańskiego), Michał Kitkowski (Extinction Rebellion Trójmiasto) oraz Bartosz Frankowski (Wydział Środowiska  Urzędu Miasta Gdyni). Debatę moderowała Joanna Krukowska (Laboratorium Innowacji Społecznych, Socjologia Uniwersytetu Gdańskiego).

Zmieniliśmy skład atmosfery

Spotkanie rozpoczęło się od krótkiego wykładu prof. Mirosława Miętusa o tym, co spowodowało globalne ocieplenie i jakie skutki tego działania widzimy dziś.

Wprowadzenie merytoryczne rozpoczął od teorii efektu cieplarnianego. Wyjaśnił, że polega na tym, że Ziemia absorbuje padające na nią krótkofalowe promieniowanie słoneczne, które zamienia się na energię cieplną, ogrzewając jej powierzchnię, a następnie planeta emituje promieniowanie długofalowe. – Proste równanie fizyczne mówi o tym, że strumień padającej energii musi się równać strumieniowi energii opuszczającej. Wtedy system jest w równowadze. Pozwala to wyliczyć, że w przypadku braku atmosfery średnia temperatura dla całej półkuli wynosiłaby około -18 stopni Celsjusza. Tymczasem średnia temperatura w skali globalnej wynosi około 14,5°C, a w Polce 7,5-8°C. Oznacza to, że różnica między temperaturą efektywną bez atmosfery a tą, którą faktycznie mamy wynosi w przybliżeniu 33°C i to jest miarą naturalnego efektu cieplarnianego – mówił prof. Miętus.


[Debata rozpoczęła się od krótkiego wprowadzenia merytorycznego, fot. Aleksander Trafas, Laboratorium Innowacji Społecznych]

Dodawał, że naturalny efekt cieplarniany zapewnia nam – poprzez pochłanianie części długofalowego promieniowania zwrotnego powierzchni Ziemi – to, że atmosfera jest ogrzana.

– Współczesne ocieplenie wynika z tego, że zmieniliśmy skład atmosfery – mówił prof. Miętus. – Zapoczątkowało to świadome rolnictwo, czyli pierwsza rewolucja przeprowadzona przez człowieka. Rolnictwo to źródło dużej ilości zanieczyszczeń do atmosfery: metanu, węgla i sadzy. Druga rewolucja, której efektem jest zmiana składu atmosfery, to rewolucja przemysłowa. Kiedy Watt uruchomił maszynę parową, rozpoczęło się masowe spalanie paliw kopalnych i emitowanie olbrzymiej ilości gazów, które absorbują długofalowe promieniowanie powierzchni Ziemi, przede wszystkim dwutlenku węgla.

Jak mówił, gazy ze spalonej dziś tony węgla zostaną rozprowadzone po całej półkuli północnej w ciągu kilku do kilkunastu dni. Te gazy pozostaną w atmosferze od 50 do 100 lat. I o ile metan i podtlenek azotu mają krótszy czas życia, to jeżeli chodzi o tzw. chloropochodne węglowodory, sztucznie wytworzone gazy cieplarniane, ich czas życia dochodzi często do 10 000 lat.

– Oznacza to, że nawet dziś w atmosferze jest jeszcze śladowa ilość cząsteczek, które Watt wyemitował po raz pierwszy uruchamiając maszynę parową. Możemy wyliczyć, że jest z nami jeszcze około 3% wyemitowanego wtedy dwutlenku węgla – mówił prof. Miętus. – Pamiętajmy, że gazy, które emitujemy do atmosfery mogą działać ogrzewająco lub chłodząco na klimat. Przyjmuje się, że w 1750 roku wymuszenie radiacyjne, czyli wartość bilansu promieniowania w atmosferze związana z zaburzeniem ilości gazów cieplarnianych w atmosferze było zerowe. Z badań wynika, że w 1950 roku wynosiło nieco powyżej 0,5W/m², a trzydzieści lat później niecałe 1,25W/m². W 2011 roku wynosiło już blisko 2,3W/m². Widzimy więc, że w atmosferze co roku zachodzą bardzo duże zmiany, czego konsekwencje widać już dziś.

Nauka przedstawia jasne dowody

Wśród skutków prof. Miętus wymienił przede wszystkim wzrost średniej globalnej temperatury przy powierzchni planety oraz w całej troposferze, a ponadto m.in. wzrost poziomu morza, spadek zasięgu pokrywy śnieżnej na półkuli północnej i spadek zasięgu lodu w Arktyce. – W 2018 roku było w Arktyce już 50% mniej lodu. Można opłynąć Azję po północnym przejściu poruszając się na wschód, a następnie kontynuować podróż wzdłuż północnego wybrzeża Ameryki Północnej. A przecież jeszcze kilkanaście lat temu Marek Kamiński i Wojtek Moskal przeszli z Kanady na biegun północny na piechotę. Topnienie lodowców widać gołym okiem, wystarczy porównać zdjęcia lodowców Pizol i Rodanu z dziś i sprzed kilkudziesięciu lat. Całkowity wzrost oceanu w ostatnich pięciu latach szacowany jest na 5 mm na rok, co odpowiada trzymiesięcznemu dopływowi z Amazonki. Tyle dodatkowo wody pojawia się w systemie – mówił prof. Miętus.

Jak mówił profesor, doświadczamy skutków globalnego ocieplenia także w Polsce. Z badań wynika m.in. że w ciągu ostatnich 60 lat termiczna zima skróciła się o ponad 30 dni, a lato wydłużyło o blisko dwa tygodnie.

Nie możemy czekać

– Jeżeli ta tendencja się utrzyma, a tak na pewno będzie, to termiczna zima w Polsce zniknie w połowie lat 30. XXI wieku. Klimat jest zasobem naturalnym, który może być cywilizacyjne wyczerpany. Środowisko się dostosuje, przecież na pustyni też jest życie biologiczne. Na Antarktydzie też. Ale ani w jednym, ani w drugim miejscu człowiek nie mieszka i nie prowadzi działalności osadniczej. Ponad 50% ludzkiej populacji mieszka w pasie o szerokości 100 km od linii brzegowej a poziom morza systematycznie się podnosi, wezbrania sztormowe są częstsze i coraz groźniejsze – mówił prof. Miętus.

Na zakończenie profesor przedstawił dwa scenariusze, które mogą czekać ludzkość w przyszłości. Jeśli zaczniemy zdecydowanie walczyć z globalnym ociepleniem, a do 2040 roku światowe gospodarki staną się niskoemisyjne, będziemy w stanie ustabilizować temperaturę na obecnym poziomie do końca XXI wieku.

Jeśli nie zmieni się nic – tzw. business as usual – na koniec XXI wieku wymuszenie radiacyjne będzie wynosić już 8,5W/m². Lokalnie będzie nawet 11°C więcej niż wynosi dzisiejsza średnia temperatury. Przez podniesienie poziomu wód nastąpi m.in. dewastacja półwyspu helskiego, a pod wodą znajdą się także niektóre dzielnice m.in. Gdańska i Gdyni. A to dopiero początek fatalnych skutków.

Aktywiści budzą świadomość

Alarmujące perspektywy naukowców, zdaniem aktywistów działających na rzecz klimatu, nie są brane pod uwagę przez polityków i społeczeństwo dostatecznie poważnie. – Z niezgody na taki stan rzeczy powstała w Wielkiej Brytanii grupa Extinction Rebellion. Założyciele doszli do wniosku, że  – jedynym sposobem – zwrócenia szerokiej uwagi na problem zmiany klimatu jest obywatelskie nieposłuszeństwo. Z badań socjologicznych wynika, że do zmian, jakich dokonali Gandhi czy King, potrzeba zaledwie 3,5 proc. społeczeństwa. Wśród ich działań była m.in. seria blokad największych dróg i mostów w Londynie – mówił Michał Kitkowski, przedstawiciel Extinction Rebellion Trójmiasto i ekspert w dziedzinie energetyki solarnej. – Dzięki temu w mediach pojawiło się więcej informacji o zmianie klimatu, a także zaczęto używać określenia „kryzys klimatyczny”. Na całym świecie powstały lokalne organizacje Extinction Rebellion, które naciskają na zmiany.


[Michał Kitkowski mówił, że dzięki aktywistom na całym świecie mówi się o kryzysie klimatycznym, fot. Aleksander Trafas, Laboratorium Innowacji Społecznych]

W Trójmieście członkowie oraz sympatycy grupy Extinction Rebellion spotykają się co czwartek i organizują m.in. wykłady poświęcone zmianie klimatu. Organizują także akcje w przestrzeni Trójmiasta. W Gdyni, w trakcie Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych ustawili w centrum szubienicę. Cztery osoby dobrowolnie owinęły sobie pętle wokół szyi i stanęły na bryłach lodu.

– Żądamy zmian polityki i wyzerowania emisji CO2 do atmosfery do roku 2025. To może wydawać się dość radykalne, ale nie mamy innego wyjścia. Są rozwiązania technologiczne i społeczne, żeby przeciwdziałać – mówił Kitkowski.

Gdynia szykuje plan obniżenia emisji CO2

Bartosz Frankowski, naczelnik Wydziału Środowiska Urzędu Miasta Gdynia został zapytany, na czym koncentrują się działania miasta w kontekście zmiany klimatu. Wymienił m.in. negocjacje z deweloperami w zakresie możliwości wyposażania nowych inwestycji np. w zielone dachy, lampy solarne, mniejsze zużycie plastiku, a także dotacje dla mieszkańców, którzy chcieliby na terenie swoich posesji utworzyć ogrody deszczowe czy zamontować panele fotowoltaiczne. Przygotowany i przyjęty przez Radę Miasta został także Plan adaptacji do zmian klimatu Miasta Gdyni do 2030 roku, a Bartosz Frankowski został powołany przez Prezydenta miasta Gdyni na swojego pełnomocnika ds. adaptacji do zmiany klimatu.

– Rolą pełnomocnika jest koordynacja działań proekologicznych podejmowanych przez całe miasto. Stąd do końca roku chcemy przygotować raport o obecnym poziomie emisji CO2 w Gdyni, a także szczegółowy plan działań, co możemy zrobić do 2030 roku żeby obniżyć emisję o połowę, a do 2050 roku zredukować do zera. Ich wdrożenie będzie miało duże znaczenie lokalne i globalne – zapowiadał Bartosz Frankowski.

Czy zeroemisyjność w Polsce jest możliwa?

– Jestem pesymistą. Kilkukrotnie uczestniczyłem w obradach konwencji klimatycznej ONZ i w innych. To jest nie do pokonania. Deklaracje zeroemisyjności są bardzo ładne, ale jeżeli po jednej stronie pojawi się alternatywa braku prądu, a po drugiej zeroemisyjności, to politycy wybiorą emisyjność i prąd – kontrował prof. Mirosław Miętus.

Jak następnie przyznał, rozwiązaniem problemu energetyki w Polsce mogłyby być alternatywne źródła energii, przede wszystkim z wiatru. Ale to nie będzie takie proste. – Są dwa mankamenty. Elektrownia wiatrowa produkuje energię, gdy pojawi się wiatr i przestaje, kiedy wiatru nie ma. A wiatru „nie ma” (w sensie jego prędkość jest poniżej wartości startowej dla współczesnych turbin wiatrowych) w sytuacji wyżowej, gdy jest bardzo zimno lub bardzo ciepło. Czyli wtedy, gdy potrzebujemy energii na ogrzewanie albo na chłodzenie. Jeśli nauczymy się przechowywać energię z wiatru, będziemy mogli wyłączyć energetykę węglową – mówił prof. Mirosław Miętus.

Przedstawiciel Extinction Rebellion przekonywał, że takie rozwiązania technologiczne są już dostępne, a problem dotyczy zupełnie innych kwestii. – Mamy rozwiązania technologiczne, możemy już długookresowo magazynować wodór. Dyskutujemy tak naprawdę o kosztach. Politycy biją się z tym, że koszty energii mogą wzrosnąć. Energetyka wiatrowa i słoneczna są najtańsze na świecie. To technologia, która ciągle tanieje. Z kolei węgiel, ropa i gaz to koszty wydobycia zasobów, które ciągle rosną. Jesteśmy w stanie przesyłać sobie energię na cały świat, jak ropę i gaz – mówił Michał Kitkowski.

„Nie zgadzam się na pesymizm”

Szereg pytań do gości UrbanLabu i refleksji miała także publiczność przysłuchująca się debacie. Wśród poruszanych tematów były m.in. nasilające się skrajne huragany, konieczność nasadzenia  większej liczby drzew, zwiększanie świadomości ekologicznej oraz konieczność podjęcia zdecydowanych działań przez samorządy.

– Ja się na pesymizm nie zgadzam. Mam dzieci i chcę, żeby miały dobrą przyszłość. Raporty IPCC (Intergovermental Panel on Climate Change, Międzyrządowy Zespół do spraw Zmian Klimatu powołany w 1988 roku na wniosek ONZ – dop. red) wskazują, że możemy jeszcze uratować planetę przed kryzysem. Tereny, które dziś przeznaczone są na wysokoemisyjne rolnictwo można by wykorzystać do zasadzenia drzew, które w naturalny sposób wspierają oczyszczanie powietrza – mówił jeden z uczestników.

Bartosz Frankowski przedstawiając perspektywę planów Gdyni na działania adaptacyjne podkreślił wagę edukacji. – To pewne, że jako społeczeństwo musimy się nastawić na zmiany w codziennym zachowaniu. To nie jest tak, że jakiś urzędnik musi coś zrobić i jak to zrobi to będzie już dobrze, a jak tego nie zrobi to będzie źle. Wszyscy musimy coś zrobić – mówił.

Jedna uczestniczek zapytała, jak deklaracje zeroemisyjności mają się do dużych imprez organizowanych przez Gdynię. – Jako społeczeństwo musimy odpuścić sobie pewne przyjemności w dobie kryzysu klimatycznego. Nie możemy się godzić na wyścigi samochodowe w centrum miasta – mówiła.

Bartosz Frankowski powiedział, że to temat, że tego typu wydarzenia w skali miasta są pomijalne jako źródło emisji. Jednocześnie zaznaczył, że z punktu budowania świadomości ten temat zostanie omówiony – Myślę, że powołanie pełnomocnika ds. zmiany klimatu może być pierwszym krokiem do zmiany. Nie twierdzę, że zaradzę wszystkim problemom, ale na pewno będziemy o tym dyskutować w przyszłości – mówił.

Inny problem, na który zwrócili uwagę uczestnicy debaty to przenoszenie emisji gazów cieplarnianych w inne obszary geograficzne zamiast ich deklarowane zredukowanie. – Widzę taką tendencję w obecnych planach miast. Przyjęte działania wcale nie prowadzą do wyeliminowania emisyjności CO2, a skutkują ich przeniesieniem w inne miejsce, do innych miast. Dla przykładu, elektryfikacja transportu skutkuje przeniesieniem emisji do miejsca produkcji energii, które może być w innym mieście. Nie ma więc w efekcie żadnej poprawy, a bilans może być nawet negatywny dla całej Polski – mówił prof. Mirosław Miętus.

Michał Kitkowski stwierdził, że rozwiązaniem problemu przeniesienia emisji będzie tzw. podatek węglowy. – Wprowadzenie takiej opłaty będzie zachętą do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych (zamiast jej przeniesienia) i rozwoju alternatywnych źródeł energii. Takie opłaty wprowadzane są już na całym świecie. Jako Extinction Rebellion jesteśmy gotowi wesprzeć merytorycznie władze miast, także Gdyni, w podjęciu podobnej decyzji – mówił Michał Kitkowski.

Miasto potrzebuje drzew

Ważnym wątkiem w dyskusji było zalesienie miasta. Jedna z uczestniczek zaznaczyła, że w Gdyni potrzebne jest zasadzenie znacznie większej liczby drzew oraz ograniczenie wycinki tych, które rosną.

– Drzewa w Gdyni wycinane są wtedy, gdy uschną. Dzieje się to naturalnie, albo z winy człowieka. Zapewniam jednak, że w Gdyni planuje się posadzić naprawdę dużo drzew. Będziemy korzystać z rozwiązania podpatrzonego w Hamburgu, w którym obecność infrastruktury podziemnej nie przeszkadza  sadzeniu drzew – mówił Bartosz Frankowski. Wspomniano również o planach miasta, wśród których znalazły nasadzenia co najmniej 200 drzew w każdej dzielnicy. Lokalizacje dla nowej roślinności są obecnie konsultowane z radami dzielnic, a samo sadzenie docelowo ma odbywać się wspólnie z mieszkańcami i mieszkankami. Uczestnicy wymieniali również projekty w Budżecie Obywatelskim, które niejednokrotnie dotyczą dodatkowych nasadzeń drzew, czy tworzenie nowych parków w różnych częściach Gdyni.


[Bartosz Frankowski zadeklarował, że jest wola, by Gdynia do 2050 roku stała się miastem zeroemisyjnym, fot. Aleksander Trafas, Laboratorium Innowacji Społecznych]

Przedstawiciel Extinction Rebellion dodał, że aktywiści ekologiczni działają w tym zakresie również w Gdyni – W ramach akcji „Wyczesany las” zorganizowanej w 12 lokalizacjach z Trójmiasta (4 w Gdyni) wyczyściliśmy lasy ze śmieci. Najciekawsze „znaleziska” są obfotografowywane, a zdjęcia umieszczane w kalendarzu. Zyski ze sprzedaży są przeznaczane na zakup sadzonek drzew. Jesteśmy w trakcie rozmów z gdańskim Zarządem Dróg i Zieleni w sprawie możliwości przeprowadzenia obywatelskich zalesień – mówił Michał Kitkowski.

Uczestnicy debaty podkreślali, że niezbędna w działaniach proklimatycznych jest także szeroka edukacja ekologiczna. Część osób zauważała jednak, że działania obywatelski nie zastąpią zmian systemowych. – Zaciskanie pasa nic nie da. Trzeba zacząć obliczać koszt śladu węglowego. Jeśli wołowina będzie kosztować 6000 złotych za kilogram to nikt jej nie kupi, a rolnictwo się zmieni. Działania edukacyjne są niezbędne do tego, żeby pokazać dlaczego to ważne – mówił jeden z uczestników.

Zmiana jest możliwa?

Sceptycznie do perspektywy wprowadzenia zmian systemowych podszedł prof. Mirosław Miętus. – Rozmawiałem z kilkoma polskimi ministrami środowiska, przysłuchiwałem się wielu innym. Plany adaptacji są tworzone tylko do 2030 roku. Za około 15 lat doświadczymy katastrofy klimatycznej, ale to nie będzie widoczne tak, jak sobie to można wyobrażać – mówił prof. Mirosław Miętus. – Wielu dzisiejszych oponentów dyskusji o zagrożeniach klimatycznych może wówczas zaatakować działających na rzecz ochrony klimatu właśnie z tego powodu, że ów kataklizm nie będzie widoczny. A to dlatego, że owa katastrofa odnosić się będzie do tzw. ścieżek koncentracji gazów cieplarnianych w atmosferze. Zaczną się one rozchodzić i jeśli pozostaniemy na ścieżce tzw. business as usual prowadzącej do wysokiego wymuszenia radiacyjnego to praktycznie nie będzie możliwości odwrotu. 

I dodawał: – Podoba mi się, że ludzie interesują się tym problemem zmiany klimatu. Na pewno jest sens w edukacji, w końcu kropla drąży skałę.

Debata była jednym z wydarzeń poświęconych zmianie klimatu odbywających się w UrbanLab Gdynia. W najbliższym czasie odbędą się projekcje filmów oraz wykłady. Wstęp na wszystkie wydarzenia jest bezpłatny.

PAŹDZIERNIK:
16.10, godz. 18.00 | wykład „Skąd się wzięła zmiana klimatu” | Anna Sierpińska (Nauka o klimacie – https://naukaoklimacie.pl)
25.10, godz. 18. 00 | Projekcja filmu z napisami w języku polskim „Ginący świat” (Racing Extinction)

LISTOPAD:
6.11, godz. 18.15 | wykład „Epoka człowieka – czym jest antropocen” | prof. Ewa Bińczyk (Instytut Filozofii,​Uniwersytet Mikołaja Kopernika) |
27.11, godz. 18.00 | wykład „Klimatyczne mity” | dr Aleksandra Kardaś (Nauka o klimacie – https://naukaoklimacie.pl​)
29.11, godz. 18.00 | Projekcja filmu z napisami w języku polskim „Recepta na klęskę”​

GRUDZIEŃ:
11.12, godz. 18.00 |wykład „Co nam przyniesie zmiana klimatu?” | dr Aleksandra Kardaś (Nauka o klimacie – https://naukaoklimacie.pl​)​
13.12, godz. 18.00 | Projekcja filmu z napisami w języku polskim „Zjedz to. Historia o marnowaniu żywności” (Just eat it: A food waste story)

 

 

powrót